Wyszukiwanie zaawansowane Wyszukiwanie zaawansowane

Street art na salonach - część 2

Sytuacja polskiego street art’u. Sztuka wykorzystująca przestrzeń miasta czy też działania prowadzące do całkowitej komercjalizacji? Dokąd zmierza sztuka ulicy na polskim gruncie?

Artyści związani z szeroko pojętym street art’em w Polsce przez cały czas traktowani są w kategoriach "kolorowych i egzotycznych" clownów, których wartość związana jest głównie z sezonową popularnością murali i street art’u w naszym kraju.” Na polskiej arenie street art jest relatywnie nowym zjawiskiem, słabo zbadanym, ale także niefunkcjonującym w oficjalnej historii sztuki. Traktowany jest raczej jako zjawisko fenomenu społeczno–kulturowego. Do niedawna taka forma aktywności artystycznej zupełnie nie istniała w świadomości historyków sztuki, czy też właścicieli galerii. Dopiero w ostatnim czasie obserwuje się  wzrost zainteresowania oficjalnego świata sztuki sztuką ulicy.

Street art kojarzy się z ruchem niezależnym, undergroundowym, skupionym głównie na działaniach wolnościowych, zaangażowanych społecznie. To przede wszystkim oddolne akty, zarówno legalne jak i nielegalne – różniące się od przekazu mainstreamowego. Artystycznej działalności w przestrzeni publicznej daleko do czynności komercyjnych, natomiast zjawisko to współcześnie masowo wykorzystywane jest do nadania medialnej mocy, ze względu na to, że street art jako nazwa bardzo dobrze się sprzedaje, dzięki swojej promocji przez tysiące ludzi malujących i tworzących na ulicy. „W kontekście komercyjnym to piękne dwa słowa, stawiające reklamę w niekomercyjnym punkcie. Street art dodaje jej odcień undergroundowy, marketingowo buduje wizerunek firmy jako czegoś niezależnego”, co jednak w jakimś stopniu ma wydźwięk destabilizujący na ten ruch.

W środowisku od dawna trwa spór o to, czy i w jaki sposób przenikać do obiegu galeryjnego, jak przekonać klientów do licytowania takich dzieł sztuki na aukcjach malarstwa. Jest to natomiast proces, który po prostu się dzieje i niemożliwe jest to by go zatrzymać. Sztuka ulicy staje się produktem na sprzedaż, przechodząc na mniejsze formaty, natomiast czy w dalszym ciągu pozostaje tą gwałtowną, emocjonalną reakcją? Jedno jest pewne narzuca się jako nowa wartość jednocześnie zachowując swój niepowtarzalny język i estetykę, a zmieniając kontekst i pole działania dociera do nowych odbiorców, którzy jak dotąd nie traktowali jej poważnie. Z punktu widzenia rynku, od paru lat do galerii sztuki i domów aukcyjnych coraz śmielej wkraczają twórcy sztuki street art’u. Nieraz reprezentują oni bardzo różnorodne postawy artystyczne, jednak w wielu ich pracach można dopatrzyć się wiele wspólnego. Charakterystyczna jest chociażby ich stylistyka i użycie typowych dla tego rodzaju twórczości technik, takich jak np. szablon, malowanie spray’em.

Dwie pierwsze aukcje zorganizowane w Polsce, odnoszące się do twórczości „ulicznej” nosiły tytuł „Urban art”. Podjął się tego dom aukcyjny Rempex i 15 marca 2011 odbyła się Pierwsza Polska Aukcja Street Art’u. Do kupienia było 58 prac autorstwa prawie 30 artystów, w tym Petera Fussa, Czarnobyl, M-City, czy Zbiok. Sprzedano 31 dzieł, z czego najdroższym okazał się obraz Art is a good deal Petera Fussa, który osiągnął cenę 8 tys. złotych. Podobne ceny uzyskazły dwa płótna M-City, po 7 tys. złotych każde, a za 3,2 tys. złotych wylicytowane zostały portrety autorstwa Pikaso. Rok później odbyła się kolejna aukcja street art’u w domu aukcyjnym Rempex nie powtórzyła sukcesu z 2011. Sprzedało się jedynie 28 z 57 wystawianych prac, a niektóre z nich na koniec uzyskały ceny poniżej ceny wywoławczej. Od tamtego wydarzenia odbyła się jeszcze jedna Aukcja Sztuki Ulicy [SZT.UL,-] w galerii MiTo w Warszawie dnia 14 grudnia 2015 roku. Na licytację zostało wystawionych 79 prac.

Artyści związani z nurtem sztuki „miejskiej” pojawiają się raczej na aukcjach młodej sztuki, lecz stanowią tam niewielką część oferty, a ceny osiągane w licytacjach ich dzieł nie są imponujące. Szkoda, że Polska pozostaje tak bardzo w tyle do sytuacji, która przedstawia się na świecie. Tam aukcje street art’u odnoszą coraz większe triumfy i biją kolejne rekordy. Jak widać Polska musi na to poczekać, choć może być również tak, że tego się nie doczeka. Street art na polskim gruncie wciąż, mimo bogatej tradycji, musi poszukiwać swojego miejsca, lecz czy na pewno jest ono w galeriach i muzeach? Czy poprzez odseparowanie street art’owych dzieł od ich pierwotnej lokalizacji, nie tracą one na sile i celowości? Czy w przestrzeni wystawienniczej nie odgrywają czasem roli czysto dekoracyjnej?

Paulina Chełmicka
keyboard_arrow_up