akwarela, kredki ołówkowe, profesjonalny papier akwarelowy (gramatura 300) , 70 x 100 cm, sygnowany
W japońskiej estetyce istnieje pojęcie mono no aware – melancholia związana z przemijaniem rzeczy pięknych.
To uczucie wzruszenia wobec ulotności życia, które pojawia się, gdy patrzymy na opadający płatek kwiatu, zachód słońca lub chwilę, która właśnie mija. Właśnie z takiego momentu uważności i zachwytu narodził się mój obraz „Lilia z ogrodu Beaty”.
Lilię, którą przedstawiłam na obrazie, sfotografowałam pewnego letniego dnia w ogrodzie mojej sąsiadki Beaty. Jej ogród zawsze mnie urzeka – to przestrzeń pełna życia, barw i cudów natury. Gdy spacerowałam po ogrodzie, moją uwagę przyciągnęła ogromna lilia rosnąca nieco na uboczu. Pomyślałam wtedy: oto cud życia – obecny, ale tak łatwo pomijany. Ten pozornie zwyczajny kwiat, wyrastający z ziemi, rozchylający płatki ku światłu, był arcydziełem. Później, w mojej pracowni, obraz „Lilia z ogrodu Beaty” powstał z potrzeby zatrzymania tej chwili na dłużej. Na obrazie lilia unosi się na tle rozmytych, niebiesko-turkusowych tonów. Jakby zawieszona między snem a rzeczywistością. To tło nie jest konkretnym miejscem, to stan ducha.
Stan kontemplacji, ciszy, obecności. To przestrzeń, w której możemy na nowo odkryć, że natura – największy artysta świata – każdego dnia tworzy dzieła zachwycające swoją prostotą i głębią. „Lilia z ogrodu Beaty” to hołd dla piękna, które przemija oraz opowieść o tym, że codzienność skrywa cuda – trzeba tylko się zatrzymać, by je naprawdę zobaczyć.
Parę słów o pracy i moim malarstwie:
Proces twórczy to dla mnie kontemplacja piękna natury, podróż ku wewnętrznej ciszy, podążanie za głosem serca.
Tworzę aby odetchnąć, naładować baterie, zrzucić balast zmagań codzienności, wyjść poza utarte tory.
W skradzionych minutach między kolejnymi „trzeba" ponieważ jestem przede wszystkim mamą dwóch nastolatków, pracującą na etacie. Papier i pędzle czekają, ale pralka właśnie skończyła, sterta prasowania od
tygodnia czeka, trzeba pomyśleć o obiedzie, zrobić zakupy. Sztuka wymaga pełnej obecności, a codzienność rozdrapuje ją na kawałki. Ale jakoś udaje mi się wygospodarować czas i skoncentrować się na kreacji.
W takich właśnie artystycznych enklawach czasowych powstają moje obrazy, takie jak ten.