Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
W każdem społeczeństwie znajdują się ludzie, którym jest za ciasno w domu. Jakieś specyalne uzdolnienie, nie dające się zużytkować w swoim kraju; jakaś szersza natura, nieprzystająca do warunków ustalonych w społeczeństwie rodzinnem, rozganiają takich ludzi po rozmaitych kątach świata. Najczęściej też jedynym pożytkiem, jaki tacy ludzie krajowi swemu przynoszą, jest echo ich sławy.
U nas, wskutek wpływów bardzo różnorodnych, ludzi takich jest może więcej, niż gdzieindziej. Mamy uczonych, inżynierów, dyplomatów, zostających w służbie innych społeczeństw - mamy artystów rozproszonych po Europie, których sławę dzielimy między siebie i z dumą mówimy: „to nasz“ - a których w gruncie rzeczy nie potrzebujemy. Nie dużo ich jest, i nie wielu między nimi takich, coby stali ną równi z poziomem sztuki europejskiej, a jednak z tej małej garstki, na palcach możnaby zliczyć tych, co mogą istnieć w kraju.
Można powiedzieć, że z wyjątkiem Matejki, każdy silniejszy talent, chcący żyć szerszem artystycznem życiem i obdarzony choć w małym stopniu energią praktyczną, wychodzi za granicę, gdzie go szanują i płacą.
Malarstwo jest sztuką kosztowną. Pewien malarz, którego pytano, czemu nic nie dał na wystawę - odrzekł: „Chciałem dać portret pięciofrankówki, ale nie miałem modelu". Otóż tych modeli jest u nas mało - tak mało, że kto zarobkiem zdobytym, drogą osobistych, zwykle poniżających stosunków; pracą w pismach ilustrowanych, lub malowaniem na łokcie religijnych obrazów, nie może się zadowolnić ten opuszcza kraj - lub ginie.
Jednym z tych, którzy na obczyźnie zdobyli sławę i majątek, był świeżo zmarły Stanisław Chlebowski. Jedna z kartek jego życia jest po prostu fantastyczną:
Chlebowski był nadwornym malarzem sułtana Abdul Azisa. W r. 1864 wielki wezyr Fuad-pasza zamówił u niego cztery obrazy i podarował je sułtanowi, któremu się tak podobały, iż wezwał Chlebowskiego do dworu. Padyszach dostał po prostu manii malarstwa. Początkowo Chlebowski miał pracownię na mieście w Konstantynopolu. Opowiadają, iż często, gdy pracował nad obrazem, wpadali urzędnicy pałacowi ze służbą, porywali obraz z pod pędzla i pędzili czwałem do sułtana, a po chwili odnoszono skorygowane przez padyszacha płótno. W końcu urządzono Chlebowskiemu pracownię w sułtańskim pałacu. W schodni przepych otaczał malarza, sypało się złoto i drogie podarki, ale sztuka cierpiała, stosując się do gustu zupełnie nierozwiniętego. Przy nadzwyczajnej w prawie malowania, Chlebowski wymalował mnóstwo obrazów z historyi Turcyi; bitew, w których naturalnie Turcy są zawsze zwycięzcami, i w których zwycięzcy, jak na bohaterów przystało, są zawsze wyżsi i wspanialsi od pokonanych. Musiał nieraz ukryty, malować portrety, przyjmowanych na tajnem posłuchaniu posłów obcych mocarstw. Słowem, do upadku Abdul-Azisa, Chlebowski żył w złotej niewoli padyszacha.
Wypadki polityczne wygnały go z Konstantynopola, przyczem poniósł znaczne straty materyalne. Starczyło mu jednak na wybudowanie pałacu w Paryżu, w którym zgromadził swoje wschodnie skarby w drogich broniach, sprzętach i zabytkach wschodniej sztuki. Tam też zamierzał wykończyć olbrzymich rozmiarów obraz, przedstawiający: „Zdobycie Konstantynopola przez Mahmuda II“. Lecz wycieńczony pracą, dotknięty nieszczęściem, zmarł dnia 14 czerwca 1885 r.
Obrazy jego mało są znane w kraju. Jedne utonęły w sułtańskich skarbcach - inne rozkupiono za granicą.
Na warszawskiej wystawie znajdował się jeden tylko obraz, przedstawiający: „Sprzedaż niewolnicy“ - zakupiony następnie przez króla belgijskiego. Obraz ten skończony starannie, drobiazgowo, z nadzwyczajną wprawą, zdradzającą, malarza władającego w zupełności techniką - może być uważany jako typowy wyraz talentu Chlebowskiego. Tem śmielej biorę go za podstawę charakterystyki Chlebowskiego, że inny mały obrazek, znajdujący się w jednym z prywatnych zbiorów, nosi też same cechy. Uderzającą wadą tych obrazów jest nadmiar szczegółów, rzeczy, akcesoryów malowanych osobno, skończonych same dla siebie, kosztem całości obrazu. Wszyscy prawie europejscy malarze, udając się na Wschód, są przedewszystkiem uderzeni odrębnością cech etnograficznych. Desenie dywanów, forma broni, gratów domowych, krój ubrania od pasa i turbana do papuci; wszystko to jest tak różne od Europy, że tylko bardzo wielki talent, jak np. Regnaulta, mógł się ustrzedz do robienia z obrazów czegoś w rodzaju etnograficznych notatek, rysunków objaśniających tekst podróżniczej książki. Chlebowski, zapewne w skutek słabej indywidualności, nie uniknął tego.
W skutek tego też sumiennego robienia szczegółów, w ogólnym rysunku figur czuć pewną chwiejność, niedociąganie się do charakteru. Pod względem koloru Chlebowski należał do niedawnej jeszcze, a jednak już starej szkoły, zadawalniającej się położeniem lokalnych barw, sprowadzonych do pewnego ogólnego tonu, z pod którego prześwieca podkład rudawej farby.
Bądź co bądź, Chlebowski w stosunku do poziomu naszej sztuki, należy do wybitniejszych talentów. Wpływ pierwszej szkoły, czas, w którym się zupełnie rozwinął, wreszcie pobyt na Wschodzie w warunkach najmniej dla artyzmu szczęśliwych, wpłynęły na to, że obrazy jego, pomimo niezaprzeczonego talentu, nie stoją na wysokości dzisiejszej sztuki wogóle.
Chlebowski urodził się na Podolu w r. 1835. Kształcił się początkowo w akademii petersburskiej, której był stypendystą.