5 listów z 1958 roku od czytelników do Marka Hłaski.
Jadwiga z Wrocławia: "Panie Marku! Może ten list wyda się Panu śmieszny i nieciekawy - zakładając iż otrzymuje Pan masę różnych pisemek podobnej treści. Nie wiem czy wogóle oczy Pańskie przebiegną bodajże pobieżnie rzędy liter, którymi ja staram się wyrazić swoje zdanie dotyczące Pana twórczości (...)".
Jadzia z Węgorzewa: "Szanowny Panie Marku!! Siadam do stołu czworonogiego piszę do serca najukochańszego. (...) myślę że Pan na tyle będzie intyligentnym męszczyzną i zdobędzie się na tych parę słów kąkretnych. (...) Bym bardzo Pana prosiła żeby Pan odwiedził mię latem, by zobaczył jaki piękny jest krajobraz, mieszkam nad samym jeziorem i napewno by się Pan nie nudził i spędził by Pan bardzo rozkosznie by się opalił zapoznał z tutejszym krajobrazem. (...) Nieznajomemu ale kochanemu Mareczkowi".
Jerzy z Wołomina: "Jest mi pan przykładem, że nawet prości ludzie mogą wejść do literatury".
Henryk ze Starachowic: "Podbił Pan moje serce. (...) Mam 22 l. Cała pasja mojego życia teraz to Pan. Wszystko to, co ujrzało światło dzienne w prasie o Panu bądź było napisane przez Pana, jest u mnie kolekcjonowane i pieczołowicie trzymane pod kluczykiem. (...) Proszę choćby o jedno słowo. Pan sobie nie wyobraża jak dawno już i jak bardzo czekam na kartkę na której napisze Pan jedno słowo własnoręcznie... jaki byłbym szczęśliwy... Niech Pan napisze co che. Nawet... nawet, że jestem wariat".
Barbara z Garwolina: "Szanowny Panie! Pożera mnie ogromna chęć poznania Pana tzn. zobaczenia Go i usłyszenia mówiącego tylko do mnie i dla mnie (...)".